Zabieram was dzisiaj w gości. Chodźcie! Zobaczycie przepiękny dom, dom z duszą, dom, który istnieje naprawdę! Odkąd zobaczyłam go po raz pierwszy, nie mogłam przestać myśleć o jednym: żeby jego właściciele pozwolili mi go wam pokazać. Zgodzili się! Idziemy!
Styl, w którym jest urządzony przywodzi mi na myśl prawdziwą, żywą Prowansję. Nie ten wypaczony stworek, który zwykło się nazywać prowansją, ale faktycznie wysmakowane maison pełne oryginalnych mebli, z których każde ma swoją niepowtarzalną historię, o wiele dłuższą niż podróż ze sklepu w samochodzie dostawczym. Nieważne, jakiemu stylowi kto hołduje. Tu chodzi o doskonałą kompozycję, efekt długich lat zbierania i przygotowywania, rysowania w marzeniach, nieśpiesznego zestawiania kolejnych elementów.
Autorem koncepcji jest Pan Domu, człowiek bez przygotowania kierunkowego, lecz uważny obserwator pięknych miejsc, marzyciel i romantyk, odważny, pod pewnymi względami ekstrawagancki i bardzo niepokorny – te wszystkie cechy charakteru doskonale widać w jego domu. Na przykład? Niepokorny duch sprawił, że nigdzie, w żadnym pomieszczeniu nie ma ani grama symetrii. Nie wiadomo, czy był to celowy zabieg, ale na pewno wyszedł wprost z głębi duszy. I wiecie co? Efekt jest fantastyczny! Z symetrią (za którą ja osobiście tęsknię) w tym domu zrobiłoby się słodko i banalnie, a jest ciekawie, wzrok biegnie po kolejnych elementach i nie wie, co napotka w następnej przestrzeni. Oglądanie tego domu jest jak czytanie wciągającej powieści. Na pewno nie spodziewasz się zakończenia.
Dom z duszą to taki, który wypełniony jest ciepłem i atmosferą sprawiającą, że chcesz w nim po prostu być. I tutaj ta atmosfera wypełnia każdy kąt. Bez wątpienia to zasługa Pani Domu, która czekała na mnie z gorącym, własnoręcznie upieczonym chlebem oraz pysznymi potrawami. Tu każdy sprzęt jest zadbany jej troskliwymi dłońmi.
Tak właśnie wyobrażam sobie dom wzorcowy, tu nie odgadniesz, z jakiego sklepu pochodzą meble i akcesoria, bo one nie pojawiły się tu z żadnego sklepu. Najwięcej jest tu przedmiotów znalezionych, odzyskanych, wygrzebanych i reanimowanych. Aż wierzyć się nie chce! Tu na każdą rzecz trzeba było długo czekać – najpierw, aby ją znaleźć, niespodziewanie, bez planów, a potem, by ją odnowić, odrestaurować, dać nowe szaty, zetrzeć warstwę kurzu i rezygnacji, z jaką pozostawia się meble niechciane, wyrzucone na śmietnik. Już nic nie mówię. Po prostu patrzcie, patrzcie, patrzcie…

Kuchnia i wielki stół. Tu od razu chcesz usiąść.

Nareszcie! Ściany bez gładzi, z nierównościami. Uwielbiam!

To w tym piecu Pani Domu piecze chleb.

Zwróćcie uwagę na wyłączniki!

Ogromny kominek ma dwustronne palenisko – jedno w kuchni, a drugie w salonie-werandzie.

Zabieg, który bardzo, bardzo mi się spodobał – asymetryczna dekoracja nad kominkiem.

Widok na salon-werandę z tarasu. Teraz dokładnie widać, jak został zaaranżowany kominek. Dwa stare fotele są dostojną ozdobą tego pomieszczenia. Kryształowy żyrandol po prostu zachwyca!

Przepiękny!

Dom jest wypełniony obrazami.

Pokoik gościnny ma w sobie sentymentalny urok starych czasów.

Łazienki retro, nie wiadomo, która piękniejsza.

Czyż nie cudowna? Umywalka czeka jeszcze na swoją baterię. Nie ma pośpiechu, dzięki temu wszystko jest tutaj takie bezbłędne!

Kącik komputerowy urządzony na starym stole rzemieślniczym.

Tu nie ma rzeczy przypadkowych, nawet szybki w drzwiach…

…i kratki wentylacyjne przykuwają wzrok!
Powiedzcie, kto z was nie miałby ochoty wypić tu choćby małej czarnej?
Mimo że Pan Domu twierdzi, iż nie kierował się stylem prowansalskim, ja widzę tu czystą formę tego gatunku. Meble, które pamiętają pałacowe czasy, a obok nich surowe drewno, piaskowiec, mosiądz, żeliwo, len – szlachetne surowce połączone w urzekającym miksie. I na szczęście nawet cienia masowych bibelotów nieudolnie udających francuską wieś!
– Jest mi miło, że czytasz mojego bloga.
Zaproś swoich znajomych, lubię gości! –