Czas wrócić do mojego mini-dziennika z podróży do Włoch. Dzisiaj dzień drugi przekornych wyborów i opowieść o tym, co zobaczyłam w ramach imprezy Fuorisalone w mediolańskiej dzielnicy Brera.
Tym razem, dla odmiany obudził mnie nie dźwięk dzwonów, a śpiew ptaków siedzących wśród glicynii, która ciasno oplotła pobliski świerk. BB Cece e Simo okazał się być równie dobrym wyborem, jak i BB La Torre. Śniadanie zjadłam co prawda w środku, ale z jadalni można było wyjść wprost na przestronny taras, zalany słońcem.
Colazione all’italiana, stacja kolejowa, Mediolan.
Wysiadłam na peronie na Stazione Centrale. Dzisiaj postanowiłam się nie spieszyć. Postanowienie to rosło we mnie z minuty na minutę przybierając formę lekkiego buntu. Pawilony, standy, tłum… Spojrzałam w górę. Nad głową zobaczyłam tablicę, na której wyświetlała się destynacja stojącego obok pociągu. Roma Termini. Moje serce ścisnęła ogromna tęsknota, a przez głowę przemknęła szalona myśl: A gdyby tak…? I to są te chwile, o których nie zapomina się przez długi czas, rozważając natrętnie: “Co by było, gdybym jednak się zdecydowała?”.
Głos rozwagi (po raz pierwszy?) wziął jednak górę i musiałam wręcz wyszeptać sobie: “Przyjechałaś do Mediolanu, zobacz Mediolan”. Stanęłam w głównym hallu stacji i straciłam wątek. Nie chciało mi się tak bardzo wracać do Rho! Stałam i rozglądałam się po tym imponującym gmachu. Nie mogłam się przełamać, kolejny dzień biegania po stoiskach zupełnie do mnie nie przemawiał. Postanowiłam dać sobie czas i spokojnie zdecydować, co zrobić dalej. Zaczęłam szukać baru, w którym mogłabym wypić kolejne cappuccino i podjąć jakąś decyzję co do dalszego planu dnia.
Szklanka świeżego soku pomarańczowego, chrupiące cornetto i mała dawka kofeiny. Już wiedziałam: pojadę odwiedzić biuro tłumaczeń, dla którego pracuję od dziewięciu lat. Pora poznać ludzi, z którymi co tydzień wymieniam dziesiątki maili.
O sposób dojazdu spytałam karabiniera pilnującego porządku u jednego z wejść na stację. Najpierw metro, potem tramwaj. Nie przypuszczałam, że po Mediolanie jeżdżą tak urocze retro tramwaje wykładane drewnianymi panelami! W biurze spędziłam kilka chwil. Imię, twarz, uścisk. Już nie jesteśmy wirtualni! Giulia, z którą współpracuję od samego początku, zaczęła mnie gorąco namawiać na Fuorisaloni i tego było mi trzeba. Nie miałam już wątpliwości, że nie wrócę do Rho. Brera! oto mój cel na dzisiaj.

Tak, dobrze widzicie. Po raz kolejny, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wybrałam szpilki zamiast sportowego obuwia. I dałam radę!
Wysiadłam z tramwaju w okolicach mediolańskiej katedry i postanowiłam spytać o drogę. Rozejrzałam się w tłumie. No tak… sami cudzoziemcy! Wszyscy robili sobie selfie, lub zdjęcia witryn w Galleria Vittorio Emanuele II. Przyczaiłam się czekając, by dojrzeć wśród tłumu turystów jakąkolwiek twarz kogoś, kto wyglądałby na tutejszego. Dostrzegłam idącą pośpiesznym krokiem parę. Podeszłam i zapytałam, jak dojść do Brera. “Nie jesteśmy stąd, odpowiedzieli, ale spróbujemy ci wytłumaczyć”.
Na szczęście odnalezienie drogi okazało się łatwe. Wyszliśmy z Galerii, miałam minąć operę La Scala i właściwie tłum Azjatów doprowadził mnie do ulicy Brera, stanowiącej główną oś dzielnicy goszczącej imprezy towarzyszące targom Salone del Mobile. Niemal co drugi butik, showroom, galeria były oznakowane czerwoną tablicą Fuorisalone, oznaczało to, że wewnątrz znajdują się instalacje, wystawy i imprezy będące uzupełnieniem targów. Szłam przed siebie wybierając kolejne drzwi.
Fuorisalone

Brera – dzielnica designu
Marmur-niemarmur
(dałam się nabrać)
Pierwsze, które magnetycznie przyciągnęły mnie do siebie, prowadziły do show roomu firmy Laminam, producenta spieków kwarcowych, do złudzenia przypominających naturalny kamień. Wchodzących wita zachwycająca, utra-nowoczesna wyspa kuchenna ModulTop, wykonana z płyt Laminam. I teraz uwaga! Autorami projektu są Polacy! Architekt Jakub Wiśniewski i konstruktor Tomasz Pietrzak.
Armatura łazienkowa/ Rubinetteria
Kolejnym na trasie był show-room producenta baterii CEA. W labiryncie kolejnych pomieszczeń odkrywałam ekspozycje produktów o wyczyszczonych formach i bogatej palecie kolorystycznej (najmocniej moją uwagę przykuło jasne złoto), jednak zdjęcia, które wybrałam, wklejam tu, aby pokazać wam, jak wspaniale można modelować wnętrza światłem i połączeniem kontrastującej stylistyki. Klasyczne elementy architektoniczne stanowią tło dla na wskroś nowoczesnego produktu. To jest właśnie tradizione nel futuro. To jest siła włoskiego designu: przebogate źródło tradycji interpretowane na nieskończoną ilość sposobów.
White in the city
Zespół wystaw i instalacji – wędrówka po tysiącu odcieniach bieli. Na trasę białych inspiracji weszłam w Palazzo Cusani, gdzie po raz kolejny przyglądałam się z bliska połączeniu tradycji z nowoczesnością.

Detal ma moc.
Accademia di belle arti di Brera
Brera to od zawsze dzielnica artystów i studentów. Jej serce to Akademia Sztuk Pięknych. Tutaj znajdowała się również kolejna stacja trasy White in the city. Spacer po korytarzach akademii, zwiedzanie kolejnych sal, a także ogrodu, to właśnie to, po co jedzie się do Mediolanu – przeżycie metafizyczne, inspirujące, spotkania i kontakt z miejscami, które zadają ci pytania o ich znaczenie i pozostawiają tobie samemu swobodę precyzowania odpowiedzi. Każda jest prawidłowa, im więcej warstw twojej wrażliwości pobudza, tym lepiej.
Po raz kolejny miks tradycji z nowoczesnością, zestawienia faktur, surowców, form, deseni, całkiem różnych, nie mających ze sobą nic wspólnego, a jednak w połączeniu pobudzających wyobraźnię i wrażliwość.

Obok frapujących instalacji czyste, zwykłe piękno powszednich rzeczy. Kwitnące w tym czasie wisterie wypełniały swoim zapachem powietrze całej dzielnicy.
Przejście na tyłach akademii prowadziło do ogrodu, w którym również umieszczono designerskie instalacje ilustrujące tezę mówiącą, że sztukę można dostrzec nawet w przedmiotach codziennego użytku. Pomysłodawcą i wykonawcą instalacji była, z pewnością dobrze wam znana, firma Fratelli Guzzini.
Dedar
Nie uda mi się opisać wszystkich miejsc, do których wstąpiłam, nie pominę jednak na pewno dwóch show-roomów z tkaninami. Pierwszy to Dedar – włoska wytwórnia tkanin, tapet i pasmanterii. Zostawiam wam tutaj detal zasłony. Bez względu na to, jakie lubimy kolory i styl, zasady uzyskania efektu wow będą zawsze takie same: podszewka wzbogaca tkaninę, jedwabiu nic nie zastąpi, a wykończenie ma ogromne znaczenie.
Hermes
Tuż obok jeden z największych – Hermès i jego kolekcja tkanin. W show-roomie odbywała się akurat prezentacja dla gości z Japonii, jak sądzę. Przedstawicielka firmy opowiadała o nowych deseniach, a także o nowej ofercie tkanin sprzedawanych w panelach.
* * *
Cóż jeszcze można zobaczyć na Brera? Fuorisalone przyciąga ludzi z całego świata. Wychodziłam właśnie z show-roomu marki (o której napiszę wam w osobnym poście, bo urzekła mnie ich kompletna kolekcja mebli), czując że sił i chęci na dalsze zwiedzanie mam coraz mniej. Spoglądam przed siebie, a tu Marta i Kasia szukają sklepu z obuwiem. Tak, moi drodzy, góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze. Tak oto na Brera homelikeilike.com spotkało Home Glamour Now i Grey & Cozy.

Kasia Gal w malachitowym płaszczyku i Marta Cerkownik z mapą w dłoni.
Resztę pobytu w Mediolanie spędziłam na poszukiwaniach obuwia idealnego. Co prawda nie ja je kupowałam, jednak zakupy w damskim towarzystwie są rzeczą ekscytującą, szczególnie we Włoszech. Wyobrażacie sobie nieznajome sobie kobiety z różnych stron świata, siedzące na kanapach jednego z mediolańskich sklepów obuwniczych, i wymieniające się serdecznymi opiniami o przymierzanych butach i butach w ogóle, jakby właściwie znały się co najmniej od podstawówki? Nie? Jedźcie na zakupy do Mediolanu!
* * *
Dotarłam z Martą na dworzec, gdzie zdążyłam zjeść późny obiad z grupą kilku innych polskich bloggerek i wróciłam do Bergamo. Do hotelu doszłam oczywiście pieszo, jednak już w mokasynach, które przezornie wzięłam do torebki. Ok, przyznam: byłam bardzo zmęczona, ale wykrzesałam z siebie jeszcze tyle sił, by zejść na kolację do przyhotelowej restauracji. I tu konsternacja! W liście dań wątróbka, móżdżek i… bawole jaja! (sic!)
Zawiesiłam się nad tym menu. Wybrałam w końcu pastę bergamesca, miękkie i delikatne pierożki z boczkiem. Popiłam białym winem i wróciłam do pokoju. Kolejnego dnia czekała mnie pierwsza w życiu, ekscytująca podróż, do miejsca, o którym wielu pisało peany. Nie mogłam się doczekać. Czy faktycznie jest taka, jak mawiają? Toskania…
Zdjęcia oznaczone moim logo zostały wykonane przeze mnie i wraz z publikowanymi przeze mnie tekstami są chronione prawami autorskimi.
– Jest mi miło, że czytasz mojego bloga.
Zaproś swoich znajomych, lubię gości! –