Dom kobiety jest jej autoportretem – to słowa Lee Radziwiłł, o której pisałam tu na blogu dokładnie trzy lata temu. Z pewnością każdy ma własną definicję domu. Słowa Lee doskonale wyczerpują to, co czuję.
Czytaj dalej
Dom kobiety jest jej autoportretem – to słowa Lee Radziwiłł, o której pisałam tu na blogu dokładnie trzy lata temu. Z pewnością każdy ma własną definicję domu. Słowa Lee doskonale wyczerpują to, co czuję.
Czytaj dalejZa mną kolejna przeprowadzka. Słusznie domyślacie się, zresztą od dawna, że mieszkam w nowym miejscu. Od dawna też obiecuję wam, że napiszę wam o moim nowym domu. Czas wywiązać się z obietnic.
Jeśli napiszę: biały dom, prawdopodobnie waszym pierwszym skojarzeniem będzie rezydencja prezydentów USA, tymczasem mam na myśli zupełnie kameralny budynek, a co więcej, nie w USA, tylko w Kanadzie. I znowu, dla jednych biel będzie zimna, bez emocji i nijaka, dla mnie, ta biel, o której wam dzisiaj opowiem, jest kojąca, przytulna i na wskroś domowa. Poznajcie biały dom Sonji.
W ciągu miesiąca zdarzyły mi się dwukrotnie sytuacje grozy na parkingu. Wściekły kierowca, który uzurpował sobie prawo do mojego miejsca parkingowego podszedł do mojego samochodu z awanturą – za pierwszym razem otworzył moje drzwi wylewając stek agresywnych pretensji (moje dzieci były przerażone), za drugim razem inny odgrażał się, że przetnie nam wszystkie cztery opony. Tylko dlatego, że nie udało mu się wjechać na miejsce, na które my wjechaliśmy (bez pisku opon, nie bolidem, a po prostu podążając za strumieniem samochodów, sygnalizując poprawnie zamiar wykonania manewru i nie łamiąc żadnych przepisów). Szaleństwo, które zalewa ludzkie rozumy w związku z żądzą kupowania jest przerażające.
Wbrew pozorom nie będzie o remontowych wpadkach. Za oknem deszczowo, pochmurno i melancholijnie. Skorzystam z tego tła i dokończę wpis, którego szkic leży u mnie od dawna. Może leżałby dalej zepchnięty nowymi notatkami na dół listy, ale postanowiłam do niego wrócić po filmie, który obejrzałam sobie wczoraj na dobranoc. “Drzwi w podłodze” to film nienowy, z 2005 roku, możliwe, że go już widzieliście, ja wczoraj zobaczyłam go po raz pierwszy. Doskonała obsada – Kim Basinger i Jeff Bridges. Idealna sceneria – Long Island. Dom w stylu New England. Marzenie. Na pierwszym planie – dramat.
Co mam na myśli pisząc “pomieszczenia utracone”? Dlaczego “zaginiona cywilizacja”? Są takie pomieszczenia, dla których nie mamy miejsca albo w domu, albo nawet w wyobraźni.
Zgodnie z obietnicą z ostatniego wpisu, dzisiaj pełna metamorfoza pokoju dziewczynki. Mogę stwierdzić, że pokój jest skończony, chociaż jest jeszcze parę rzeczy, które tam chciałabym zrobić. Zapraszam do lektury, poznajcie historię tej przemiany.
Rodzice oraz znajomi rodziców, powiedzcie mi, ile razy zdarzyło się wam wykrzyknąć, przeglądając inspiracje, zdjęcia pięknych domów, a zwłaszcza prezentacje salonów: “No dobra, ale co zrobić, gdy się ma małe dzieci?!” Jakie miejsce może zająć dziecko w salonie wystylizowanym do perfekcji?
O tym, jak trudna jest sztuka wyboru, przekonuję się za każdym razem kupując bibeloty do domu. Jak postępować, by wybierać najpiękniejsze, a następnie zagwarantować im odpowiednie towarzystwo i tło?
To były długie święta i zdołały pomieścić zaskakującą rozmaitość form i konwencji. Były ciepłe, były mroźne, były pochmurne i słoneczne, w pośpiechu i rozleniwione. Mogę napisać: wystarczy, dziękuję, nie mam zastrzeżeń.