Minęły trzy lata, odkąd pozbyłam się z domu złotych dodatków. Wyrzuciłam, przemalowałam, oddałam. I teraz mam apetyt na złoto. Złoto w kuchni.

Minęły trzy lata, odkąd pozbyłam się z domu złotych dodatków. Wyrzuciłam, przemalowałam, oddałam. I teraz mam apetyt na złoto. Złoto w kuchni.
Od pewnego czasu chevron zagościł w naszych słownikach, w naszych domach i… w naszych lodówkach (obok lampionów ze stali nierdzewnej). Wzór zygzaka witamy z ożywieniem i aprobatą. Jest świeży, jest amerykański, jest top. Czy wiecie, że słowo funkcjonuje w języku polskim w spolszczonej formie, szewron, co oznacza, że i wzór znany jest w naszej kulturze od dość dawna.
“Bo Paryż często mody odmianą się chlubi
A co Francuz wymyśli, to Polak polubi.”
Nie wypada pewnie przyznawać się, że nie lubię Mickiewicza, ale może ten cytat odmieni mi moje zdanie o wieszczu.
Zanim zaczniecie czytać ten wpis, zróbcie małą gimnastykę aparatu mowy, powiedzcie na głos: Wróć wiarę w róż. Brzmi jak dźwięk werbli, mobilizująco, chociaż nie mam zamiaru porywać dzisiaj nikogo do boju. Właściwie powinnam wywiesić karteczkę “Nieczynne do odwołania”, ale nie potrafię tego zrobić ani wam, ani sobie. Tak wiec, mimo że powinnam intensywnie zajmować się czymś zupełnie innym, bo w tym roku długi weekend jest dla mnie wyjątkowo pracowity, jestem tu i mam dla was dużo różowych obrazków.
Mieszkałam kiedyś w Rzymie. Wróciłam stamtąd z wielką miłością. Były nią drzwi francuskie. Długo musiałam czekać na to, by w końcu los nas połączył.
Dojrzała wiosna to czas rodzinnych spotkań. Tak, mam na myśli głównie te, które odbywają się w związku z religijnymi uroczystościami, takimi jak przede wszystkim komunie, a także chrzty, obiady z okazji rocznic Pierwszej Komunii Świętej i chociaż wiem, że nie każdy z was je obchodzi (z różnych względów) mam nadzieję, że ta garstka inspiracji przyda się wam, na wypadek, gdybyście mieli urządzić w domu obiad bardziej uroczysty niż zazwyczaj. Zaręczyny, świętowanie zdanej matury z rodzicami i dziadkami. Może wy mi podpowiecie inne ważne wydarzenia, które teraz nie przychodzą mi do głowy.
Co prawda planowałam na dzisiaj inny temat, ale tak bardzo domagacie się informacji o sposobie wykonania girlandy, że nie pozostaje mi nic innego, jak zmienić kolejność publikacji zapisaną w moim kajeciku… Jeśli szykujecie dziecięce party, te dwa opisy z pewnością się wam przydadzą.
Od kilku lat urządzałam dzieciakom urodziny poza domem. Szybko, nie trzeba sprzątać, nie ryzykuje się szkodami w domu. Ale tym razem pomyślałam, że prawdziwe przyjęcie urodzinowe w domu mogłoby sprawić mojej córce przyjemność nie mniejszą niż wyczekiwany prezent. Znowu pozazdrościłam krajowi za wielką wodą, a dodatkowo zainspirowały mnie imprezy organizowane przez pewną Ewę.
Metamorfoza przedpokoju zajęła mi dużo czasu. Właściwie ciągle trwa, brakuje tam jeszcze paru rzeczy, odetchnę, gdy wykończymy schody, ale ogólnie osiągnęłam już zamierzony efekt i jestem z niego bardzo zadowolona.
Wbrew pozorom nie będzie o remontowych wpadkach. Za oknem deszczowo, pochmurno i melancholijnie. Skorzystam z tego tła i dokończę wpis, którego szkic leży u mnie od dawna. Może leżałby dalej zepchnięty nowymi notatkami na dół listy, ale postanowiłam do niego wrócić po filmie, który obejrzałam sobie wczoraj na dobranoc. “Drzwi w podłodze” to film nienowy, z 2005 roku, możliwe, że go już widzieliście, ja wczoraj zobaczyłam go po raz pierwszy. Doskonała obsada – Kim Basinger i Jeff Bridges. Idealna sceneria – Long Island. Dom w stylu New England. Marzenie. Na pierwszym planie – dramat.