Kuchnia, czyli apetyt na złoto

Minęły trzy lata, odkąd pozbyłam się z domu złotych dodatków. Wyrzuciłam, przemalowałam, oddałam. I teraz mam apetyt na złoto. Złoto w kuchni.

To będzie szybki wpis, w którym chciałabym wam opowiedzieć o moich ostatnich inspiracjach.

Najchętniej wtuliłabym głowę w miękką poduszkę i odespała kilka ostatnich dni, pełnych wrażeń, emocji, ale też ciężkiej intensywnej pracy, nie mogę jednak zostawić was bez kolejnego z rzędu wpisu. Podzieliłabym się już teraz moimi wrażeniami, ale muszę najpierw ochłonąć. Jeśli jeszcze nie widzieliście zdjęć wrzucanych na gorąco, zapraszam was na moje konto na Instagramie. Obrazków z Włoch będzie przybywać na IG w najbliższych dniach, bo mam ich sporo i nie oprę się przyjemności dzielenia się nimi.

Tymczasem sięgam po moje notatki i zapisane inspiracje. W wolnych chwilach, których praktycznie całkowicie mi brak ostatnio, buszuję po Pinterest. Przeglądam zdjęcia kuchni ze złotymi dodatkami i rośnie mój apetyt na złoto. Tak, wiem, w poprzednim wpisie nawoływałam do powściągliwości, do zrównoważenia, by pochopnie i ślepo nie ulegać modom, lecz przecież złoto nie jest znowu takim najnowszym trendem. Najprawdopodobniej za kilka sezonów znowu odejdzie lekko w cień, ale… spróbujmy się zastanowić: czy złoto jako takie jest sezonowym kaprysem, czy klasykiem? Dużą rolę z pewnością odgrywa forma. Raz trendy idą w kierunku bogatych zdobień, innym razem łapią równowagę czystym, prostym wzornictwem.

Jak brzmi jedno z najdramatyczniejszych pytań stawianych sobie przez człowieka w obliczu dylematu?
Myślicie, że będzie coś z Szekspira? Otóż nie. Pytanie brzmi:

Jak mieć ciastko i zjeść ciastko?

Mam ochotę na złoto, co tu zrobić, żeby nie dać się uwikłać w przelotną, dwusezonową miłostkę?

Po pierwsze: umiar. Tylko dodatki i tylko jedno pomieszczenie.

Po drugie piękna forma. Żadnych szaleństw.

Po trzecie porządny surowiec. Może nie 100% złoto, ale 100% mosiądz, jak najbardziej. Żadnych pazłotek!

apetyt na złoto

apetyt na złoto

apetyt na złoto

Złote baterie wyglądają wspaniale, lecz nie wierzę w ich ponadczasowość. Nie są z kolei elementem, który chciałabym wymieniać co parę sezonów. Co prawda moja obecna bateria prosi się o wymianę (mimo że jest bardzo porządnym, włoskim, niezniszczalnym produktem, nie leży mi ani formą, ani funkcjonalnością), ale ponieważ nie stać mnie na równie dobrą jakość w złotym wydaniu, armaturze daję spokój, tym bardziej że swoboda łączenia chromu ze złotem mocno do mnie przemawia.

apetyt na złoto

złote dodatki w kuchni

Na celowniku mam uchwyty i gałki oraz oświetlenie.

zoom

Na razie celowo zostawiam wam tylko inspiracje z dalekich krajów. Niedługo pokażę, co można znaleźć na polskim rynku i na co się zdecydowałam.


Zdjęcia znalezione na Pinterest


Zdjęcia oznaczone moim logo zostały wykonane przeze mnie i wraz z publikowanymi przeze mnie tekstami są chronione prawami autorskimi.

– Jest mi miło, że czytasz mojego bloga.

Zaproś swoich znajomych, lubię gości! –