Jaki jest ten nasz kolor we wnętrzach? Takie swobodne rozważania snułam sobie jedząc dzisiaj rano kolorowe śniadanie: truskawki z pieczywem i bitą śmietaną, w towarzystwie pachnących różowych piwonii.
Skoro tak głęboko oddychamy z uczuciem ulgi i odprężenia, gdy zaczyna nas otaczać, przenikać intensywność kolorów i światła, dlaczego więc z takim uporem zamykamy się w szarych pomieszczeniach? Nie chcę generalizować, zwłaszcza że kolorowych domów coraz więcej u nas, a jednak trwam w przekonaniu, że my się w Polsce koloru boimy albo go zupełnie nie rozumiemy. Z jednej strony: “jaki szary mi polecacie do tej szarej sofy i tego szarego dywanu?” Z drugiej: zestawienia syntetycznych kolorów, może z zasady wcale nie złe, ale nie w takim wydaniu, jak się widuje – jaskrawa czerwona kuchnia na wysoki połysk, a nad blatem zroszone kroplami deszczu trawy na tapecie wrzuconej za szkło.
Kolor we wnętrzach
Kolory postrzegamy strasznie dosłownie. Jeśli się na nie zdecydujemy, wszystko musi mieć ten sam odcień, nasycenie, a do towarzystwa dostaje czerń lub drugi tak samo ślepo (nomen omen) postrzegany kolor.
Spójrzcie na tę piwonię, która was zachwyca (bo zdjęć w konkursie coraz więcej). Jakiego jest koloru? Mówicie, że różowa? Spójrzcie jeszcze raz. Wiecie, czemu jest piękna? Bo ona ma w sobie wszystkie odcienie różu! Od amarantu po blady, rozmyty bielą różowiutki kolor. A na dodatek ma zielone liście! I stoi nad miseczką czerwonych truskawek. I wtedy jest piękna! Zawsze jest piękna, bo widzimy ją na przełomie maja i czerwca, gdy kolorów wokół nie brak.
Dlaczego, dlaczego więc znowu widzę pytanie: jaki odcień szarości mi polecicie?
To jakby wasze życie miało być szarym dziennikiem wydawanym na makulaturowym papierze. A gdyby tak zamienić je na ilustrowany miesięcznik na papierze kredowym? Pełen kolorów, a może wręcz nawet z połyskującą okładką?
Gorąco polecam wam książkę “Kolor we wnętrzach“. To moja biblia kolorów. Autorki, Kate Gwynn i Annie Sloan, objaśniają na przykładzie kolejnych barw podstawowych, w jaki sposób dany kolor, jego tonacja i zestawienie z innymi barwami, kształtują przestrzeń we wnętrzu. Kolory są kwestią ponadczasową i nie mają nic wspólnego z modami. To mody chcą sobie kolory przywłaszczyć, ale kolory są niezmienne, ich oddziaływanie pozostaje zawsze takie samo. Reguły zestawień i efekty takich zestawień nie patrzą na trendy, bo opierają się na zasadach, nie na widzimisię.
Postaram się wam kiedyś więcej napisać o tej książce, ale dzisiaj, pozwólcie, że poprzestanę na kolorze piwonii i ich zapachu mieszającym się z zapachem truskawek.
I już na zakończenie: widzieliście krążący ostatnio po FB film przedstawiający pierwsze chwile ludzi dotkniętych daltonizmem, po tym jak zakładają specjalne okulary pozwalające im w końcu widzieć kolory? Widzieliście? Oni płaczą! Doznania, jakie daje nam zmysł wzroku w sferze kolorów, są tak przeszywające, że system nerwowy nie wytrzymuje, płaczemy ze wzruszenia!
Nigdy nie stanę nad marcowymi roztopami i błotem wpatrywać się godzinami w sto odcieni szarości od brudnej bieli po czarną rozpaćkaną błotem ulicę. Ale usiądę i spojrzę w głąb piwonii próbując policzyć wszystkie odcienie różu.
Zdjęcia oznaczone moim logo zostały wykonane przeze mnie i wraz z publikowanymi przeze mnie tekstami są chronione prawami autorskimi.
– Jest mi miło, że czytasz mojego bloga.
Zaproś swoich znajomych, lubię gości! –