Co prawda planowałam na dzisiaj inny temat, ale tak bardzo domagacie się informacji o sposobie wykonania girlandy, że nie pozostaje mi nic innego, jak zmienić kolejność publikacji zapisaną w moim kajeciku… Jeśli szykujecie dziecięce party, te dwa opisy z pewnością się wam przydadzą.
Zaletą girlandy jest to, że może zostać w pokoju dziecka nawet po zakończeniu imprezy, tak jak stało się w naszym przypadku. Moja córka nie zamierza rezygnować z urodzinowych dekoracji, a ja się jej nie dziwię. Nawet jeśli zdecyduje się już zdjąć girlandę, schowam ją do pudełka i wykorzystam choćby w ramach jakiegoś ogrodowego party.
GIRLANDA
Wykonanie girlandy jest nieskomplikowane, ale należy do zadań, w których gustują świstaki. Skręcanie papierków zajmie wam godzinę, dwie, włączcie więc sobie albo przyjemną muzyczkę, albo lekki film i do dzieła. Potrzebne będą:
✓ bibuła w 3 kolorach
✓ taśma klejąca
✓ sznurek lub ozdobna tasiemka
- Bibułę należy pociąć na prostokąty wielkości równej mniej więcej kartce A4, czyli 20 x 30 cm. Przy takim wymiarze uzyskacie chwościki o długości ok. 13 cm, jeśli chcecie, aby były dłuższe, prostokąty też muszą być odpowiednio dłuższe, ale wysokość sugeruję zostawić niezmienioną, czyli 20 cm. Każdy prostokąt na obu końcach ponacinać na paseczki szerokości ok. 6-7 mm i długości ok. 10 cm. Po nacięciu prostokąta należy go przeciąć na pół, po dłuższej osi, uzyskując w ten sposób dwa prostokąty o wymiarze 10 cm x 30 cm.
- Następnie pojedynczy prostokąt rolujemy.
- I skręcamy, dzięki czemu frędzelki nabierają trójwymiarowej formy.
- Ostatnia czynność to złożenie takiej skrętki na pół i uformowanie pętelki, którą możemy zabezpieczyć wąskim paseczkiem taśmy klejącej.
Tak uzyskane pomponiki-chwościki z pętelką nawlekamy na sznurek. Proste, ale skręcić należy kilkadziesiąt chwościków. Pracę można sobie ułatwić tnąc od razu kilka warstw, układając równo jeden na drugim arkusze bibuły. Bibuła może być gładka, może być karbowana, uwaga! można do tego wykorzystać również cienki ozdobny pergamin, który kupicie w kwiaciarni, albo zacznijcie zbierać papier pakowy po waszych zakupach, w wielu sklepach w taką cienką bibułkę są pakowane sprzedawane artykuły, ja ich nie wyrzucam, zawsze potem do czegoś się przydają, chociaż tym razem, faktycznie, kupiłam nową bibułę, bo zależało mi na tym, żeby kolorystycznie pasowała do pokoju. Znalezienie odpowiednich kolorów nie było proste, dlatego zdecydowałam się połączyć dwa rodzaje bibuły – gładką i karbowaną. W przypadku karbowanej pamiętajcie, żeby ciąć ją wzdłuż karbowań, nie w poprzek). Ponieważ zależało mi na wprowadzeniu złotego koloru do girlandy, pomponiki nanizałam (hej, ktoś jeszcze używa tego słowa?) nie na sznurek, tylko na złotą taśmę serpentyny.
LIZACZKI Z CIASTA
Przeglądając inspiracje doszłam do wniosku, że nie istnieje dziecięce party bez lizaczków z ciasta. Od dawna intrygowało mnie, jak je się robi. Miałam wrażenie, że ich wykonanie to nie lada sztuka. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że mając już upieczone jakiekolwiek ciasto mogę je ulepić w ciągu pół godziny! Oto, co będzie potrzebne:
✓upieczone już ciasto
✓1/2 opakowania serka mascarpone
✓lukier
✓posypka
✓patyczki do grilla
✓tarka lub durszlak
- Ciasto kruszymy na drobinki.
- Dodajemy do niego serek mascarpone i mieszamy formując plastyczną masę.
- Odstawiamy do lodówki, żeby całość zastygła.
- Po ok. 10-15 minutach wyjmujemy masę i lepimy z niej kuleczki, takie jak na pulpeciki.
- W każdej kuleczce nakłuwamy dziurkę. Patyczek do grilla, przycięty do optymalnej długości, maczamy w roztopionym lukrze i wkładamy w dziurkę. Znowu odstawiamy na chwilę do lodówki, żeby patyczek zastygł w kuleczce. Wyjmujemy lizaczki i każdy po kolei maczamy w roztopionym lukrze i posypujemy posypką, a następnie wtykamy w dziurkę tarki położonej na płasko lub odwróconego do góry dnem durszlaka, aby lukier zastygł. Patyczki można ozdobić tasiemką. Gotowe.
Ja wykorzystałam ciasto jogurtowe, które przygotowałam na babeczki. Ponieważ upiekłam tylko 6 babeczek, zostało mi połowę rozrobionego ciasta, które przelałam na płaską formę, a po upieczeniu wykorzystałam znowu tylko jego połowę, a połowę zjedli podjadacze w locie. Serka zużyłam też tylko pół opakowania, drugą połowę dodałam do kremu na tort. Uznałam, że na pierwszy raz zrobię też tylko kilka lizaczków, bo nie byłam pewna, czy posmakują młodzieży. Posmakowały!
Mam nadzieję, że będziecie korzystać z tego mini-poradnika nie tylko organizując dziecięce party. Wystarczy zmienić kolory, by wpleść te dwa elementy w różne aranżacje. Lizaczki zachwyciły mnie już w czasie zbierania inspiracji na obiad biało-czerwony, wśród zgromadzonych zdjęć mam jedno z czerwonym ciastem i białym lukrem. Można je również zrobić na zbliżające się komunie, dzieci na pewno będą zachwycone.
Zdjęcia oznaczone moim logo zostały wykonane przeze mnie i wraz z publikowanymi przeze mnie tekstami są chronione prawami autorskimi.
– Jest mi miło, że czytasz mojego bloga.
Zaproś swoich znajomych, lubię gości! –